piątek, 13 stycznia 2023

Spacery

najbliższy meczet
(albo budzik ok. 5.40 muezin
zwołuje na modlitwę)
prawie się udało ;)

krowa jaka jest każdy widzi

Tym razem kilka słów o moich spacerach. Mógłbym tutaj puścić wodzę fantazji i napisać, dajmy na to, o spotkaniu z ufoludkami.                   

Które to w celu osiągnięcia pokoju wewnętrznego i z chęci zjednoczenia z wszechświatem, a zarazem oświecone naszą cywilizacją, chciałyby porwać tutejsze krowy, żeby móc popijać kakao gdzieś w innej galaktyce. Ale nie tym razem. Przyczyną nie jest brak krów w tym regionie (czasem rzeźnik ubije jakąś na targu). Zapewne można by też pozyskać odpowiednie ilości ektoplazmy od tutejszych muezinów, którzy sekretnie trzymają ją pod którymś z meczetów. Wtedy dałoby się otworzyć jakiś międzygalaktyczny portal czasoprzestrzenny. Ale nie! Pisać o tym nie będę, bo to bujda na resorach. To tak jakby wmawiać małemu dziecku, że serniczek z rodzynkami jest najlepszy, a pomidorowa to zupa smaczniejsza niż rosół. Tak po prostu NIE jest. Zwyczajnie rzeczywistość jest inna. Ale widoki podczas moich spacerów są… nieziemskie (na tym zakończę wszelkie odniesienia do kosmosu). Oprócz niezwykłych pejzaży zdarzają się sytuacje zabawne oraz te bardziej intrygujące.






  




                                      

                                 


Pierwsza kwestia to powitania i pozdrowienia. Miron Białoszewski porównywał warszawskie bloki do mrówkowców, a inny z polskich wieszczy określał je chowem klatkowym dla ludzi. Tutaj, gdyby lecieć dronem i patrzeć na ludzi, ich małe domki i ścieżki, można by odnieść wrażenie, że widzi się mrowisko. Gęstość zaludnienia jest bardzo duża – nie tylko liczba członków rodziny w jednym domu, ale sama liczba gospodarstw (w odstępie kilku metrów) jest spora. Być może wynika to z lenistwa, bo każdy chce mieć blisko do szkoły, sklepu i do wszystkiego. Może to kwestia transportu, bo z tym kiepsko i każdy chce uniknąć zbędnego przemieszczania się. A może, jak to zwykło się mówić, w kupie raźniej… odnośnie do „tych spraw” – z toaletami też tutaj kiepsko. W domach zdarzają się rzadko, częściej to jakiś wspólny wychodek albo „tuż za rogiem” 😉 Wtedy może być zabawnie, bo ktoś mógł chcieć cię pozdrowić i wyjść w twoją stronę albo pójść na stronę, ostatecznie robi jedno i drugie. Należy grzecznie pomachać ręką, wodząc wzrokiem w innym kierunku, aby jegomościa nie zawstydzić. Podtrzymywanie dalszej rozmowy nie jest zalecane, aby nie przeszkadzać.

Jako że biały człowiek szybko jest rozpoznawany, podczas każdego spaceru kilkakrotnie można usłyszeć swoje imię, opoto lub chinese (o tym już wcześniej pisałem). Można się poczuć trochę jak celebryta. Na dłuższą metę może to być meczące. Sława kosztuje 😉 Dopiero znacznie dalej, gdzie liczba zabudowań maleje, robi się spokojniej i ciszej. Osobiście bardzo lubię te momenty. Można podziwiać tutejszą przyrodę albo przemyśleć kilka spraw.

Spacery są też dobrą okazją do rozmów i poznawania ludzi. Niejednokrotnie ktoś mnie zaczepił, zagadał, poczęstował jakimś świeżym owocem. Czasem podbiegają małe dzieciaki, którym towarzyszy ciekawość i chcą mnie dotknąć, po czym zaczynają porównywać – kolor skóry, szorstkość włosów, duże palce u moich stóp. Te maluchy, które już mnie znają, zazwyczaj zapraszają do wspólnej gry w piłkę albo jakiejś innej zabawy.

Podczas pieszych wędrówek można też poszukiwać odpowiedzi na pytanie zadane przez Adasia Miauczyńskiego: skąd wracają Litwini? Choć ja osobiście wolę obserwować, jak toczy się życie na wiosce. A toczy się dość wolno i spokojnie. Nie wydaje mi się, żeby ktoś się zbytnio przepracowywał. Znaczna część ludzi spędza większość dnia na zewnątrz, siedząc przed domem, kobiety gotują na paleniskach tuż obok w tzw. kuchni lokalnej. Dzieciaki włóczą się bez celu, a starcy debatują albo milczą. I tak im mija dzień za dniem.

tutejsza myjnia w pobliżu rzeki 

państwowa stacja paliw 


Coraz częściej można spotkać różnego rodzaju parady czy też marsze. Co z kolei jest dość barwnym urozmaiceniem codziennej rutyny. Najpierw można by wspomnieć o biegach szkolnych, choć niezupełnie jest to bieg, ani nawet trucht. Po prostu marsz od szkoły do checkpointu i z powrotem. W trakcie gra głośna muzyka z głośnika znajdującego się na samochodzie, który jedzie przodem. Jest głośno, wesoło i w tym dniu nie ma lekcji. Tyle wystarczy. Kolejne przemarsze dotyczą propagowania różnych organizacji, polityków lub eventów. Zwyczajnie chodząca reklama, na czele pochodu niesiony jakiś baner, a uczestnicy mają koszulki z logo danej organizacji lub portretem polityka. Te marsze również są głośne i dosyć radosne. Ostatni rodzaj parad, jaki zaobserwowałem, a zarazem najgłośniejszy, to diabolo dance. Kilku bębniarzy tłucze rytmicznie i głośno w bębny, pomiędzy uczestnikami idzie człowiek w stroju diabła. Na głowie ma maskę (najczęściej jakiegoś zwierzęcia). Potrafią chodzić dzień i noc po kilka razy. Kilku diabłów w kilku miejscach. Część z nich może mieć znaczenie demoniczne. Zazwyczaj, kiedy zauważą, że ktoś chce robić zdjęcie, natychmiast próbują zabrać aparat czy telefon. Jest to owiane sporą dozą tajemnicy. Choć myślę, że niektóre z praktyk związanych z tym zwyczajem są też prawnie zakazane. Cel i przeznaczenie takiego marszu mogą być różne, wiele słyszałem, pytałem też kilku osób. Po czym uznałem, że lepiej o tym nie pisać, aby nie psuć pozytywnego wyobrażenia o Afryce.


                               

Czasem moje spacery kończą się odwiedzinami u naszych sióstr i wspólną modlitwą na koronce do Bożego Miłosierdzia (oczywiście później kawa i rozmowa). Bywa, że zamiast podjechać samochodem na spotkanie katechetyczne do kaplicy albo jednej z bliższych szkół, zdecyduję się na przechadzkę. Wybór jednak uzależniam w dużym stopniu od pogody. O Ile w Polsce musiałbym się martwić o parasol, kurtkę z kapturem lub ciepły polar, o tyle tutaj muszę sobie odpowiedzieć na jedno zasadnicze pytanie: czy już albo czy jeszcze nie jest za ciepło. Przy temperaturze powyżej 33 stopni (odczuwalne 36) wystawianie się na zbyt długą ekspozycję na słońcu może być zbyt dużym ryzykiem. Dlatego lepiej skorzystać z samochodu, a spacer przełożyć na godziny wieczorne.

Spacery pozwalają mi również odkrywać i poznawać okolicę. Czasami niektórych rzeczy nie dostrzegamy podczas jazdy samochodem, a idąc dużo wolniej, łatwiej jest się czemuś przyjrzeć. Zdarza się nawet zauważyć coś nowego i ciekawego. Ale o tym już innym razem.

P.S. 

Dobrze jest znać tekst tego psalmu i pomodlić się nim w czasie spaceru.

„Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego.
Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach.
Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć:
orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach
przez wzgląd na swoje imię.
Chociażbym chodził ciemną doliną,
zła się nie ulęknę,
bo Ty jesteś ze mną.
Twój kij i Twoja laska

są tym, co mnie pociesza.
Stół dla mnie zastawiasz
wobec mych przeciwników;
namaszczasz mi głowę olejkiem;
mój kielich jest przeobfity
.

Tak, dobroć i łaska pójdą w ślad za mną
przez wszystkie dni mego życia
i zamieszkam w domu Pańskim
po najdłuższe czasy.

Ps 23






























poniedziałek, 9 stycznia 2023

Sport

   
taczka bez taczki? to tak można?
Z racji położenia geograficznego oraz klimatu w Sierra Leone możliwości sportowe są dosyć ograniczone. Oczywiście trudno tutaj doszukiwać się jakichkolwiek dyscyplin sportów zimowych. Jamajskie reggae na lodzie z 1988r na XV Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Calgary było ewenementem i do dziś nic nie zapowiada się na to, aby mogło się to zmienić. Pozostaje nam kwestia dziedzin sportowych z sezonu letniego. I tu już jest całkiem nie źle. Lekkoatletyka, a więc biegi, skoki, rzuty w dal i pozostałe. Do tego możemy jeszcze dorzucić przeciąganie liny na zawodach szkolnych. 

jeszcze tylko trzeba
 znaleźć patyk
    

    
     Natomiast jeśli przyjmiemy założenie, że każdą aktywność fizyczną możemy nazwać sportem to pojawia się nam kilka całkiem nowych dyscyplin. Wspinanie się na palme i ścinanie kokosów, toczenie opony od roweru przy pomocy kijka, koszenie chwastów maczetą, młócenie roślin w tyglu, pranie ręczne na tarce w rzece oraz noszenie różnych przedmiotów (czasem całkiem sporych gabarytów) na głowie. Zapewne jeszcze kilka można by dopisać do tej wyliczanki. 

     Jednak najbardziej znanym i lubianym sportem jest jakże inaczej piłka nożna. Kopią niemalże wszyscy na wiosce. Starsi i młodsi na każdym skrawku wolnej ziemi. Czasem zamiast piłki albo szmacianki będzie pozgniatana puszka albo inny przedmiot. Rozgrywki między szkolne wywołują sporo emocji. (to również chyba wynika z usposobienia tutejszych mieszkańców) Są również rozgrywki ligowe i co już mnie nie dziwi bywa i tak, że zwycięzca meczu jest już znany przed jego rozpoczęciem 😉 Jeśli chodzi o infrastrukturę sportową to cóż… kibice z Konwiktorskiej mogą czuć
prawie jak na Konwiktorskiej
 się dumni, że mają przyzwoity stadion w porównaniu z tutejszymi. Sam poziom gry jaki jest hmmm…. Jak ktoś oglądał może kiedyś mecz B klasy reprezentacji „old bojów” spod Radomia to wie o czym mowa. Jako kibic można się poczuć trochę jak u cioci na imieninach niby fajna imprezka, ale po jakimś czasie już chce się wracać do domu. Tu podobnie niby kopią i grają, ale po chwili uświadamiasz sobie, że masz coś ciekawszego do zrobienia i wracasz do domu. Większość chłopców kibicuje jednej z drużyn europejskich jak Barcelona, Manchester, Bayern itd. Od jakiegoś czasu, niespełna kilku tygodni wraz z moim przyjazdem dziwnym zbiegiem okoliczności zaczęło przybywać kibiców jednej z najlepszych drużyn, czyli Legii Warszawa. Niektórzy potrafią już zanucić jeden z hitów prosto z Żylety. W trakcie mundialu odbywającego się w Katarze miejscowi wspierali naszych piłkarzy - reprezentacje Polski 
        
    
szybka gra na ulicy
    Większość młodych ludzi jest dosyć wysportowana. Wynika to nie tylko z ich zapału do ćwiczeń, ale bardziej z naturalnego stylu życia. Większość prac domowych wymaga nakładu sporej pracy fizycznej. Tym bardziej dodatkowe zajęcia kosztują jeszcze więcej wysiłku i sprawności. Przykładowo na budowie zamiast koparki, znaczną cześć kopie się ręcznie, większość rzeczy przenosi się samemu bez użycia dźwigu czy wózka itp. Dodatkowo ich dieta żywieniowa często ograniczona do jednego posiłku dziennie składającego się głownie z ryżu i jakiś dodatków zdecydowanie niweluje ryzyko otyłości. Również brak rozrywki w postaci gier komputerowych i konsoli sprawia, że spędzają czas w sposób bardziej aktywny. 
    
    

nasza drużyna parafialna F.C. st. Augustin

     Jeżeli chodzi o moją skromną osobę czasem udaje się trochę pobiegać, ale tylko w godzinach wczesno porannych lub wieczornych, aby uniknąć silnego słońca. Po skończonym biegu zazwyczaj czuje się 2 razy bardziej zmęczony niż warunkach panujących w Polsce. Czasem zdarzy się pograć z chłopcami w koszykówkę. Natomiast już niemal tradycją jest gra w piłkę kopaną 
jaki kraj, taki Messi
w niedzielne popołudnie. Odkryciem w pewnym sensie jest dla mnie jazda do szkół znajdujących się na peryferiach gdzieś pośrodku niczego. Dojazd do nich jest niczym zawody off roadowe. Można sobie wyobrazić sytuacje, kiedy zbierając grzyby w lesie z na przeciwka po wąskiej ścieżce wyjeżdża samochód terenowy. Przy czym zamiast sosen i dębów są palmy, grzybów nie ma, ale jest kilka strumyków, kałuż, dołków, mostków, rozwalonych ciężarówek dostawczych, szalonych motocyklistów jadących pod prąd …. (ja już nie muszę sobie tego wyobrażać) i tak aby tylko dotrzeć do celu. 
Czasem sobie myślę a co, jeśli w powrotną stronę droga będzie nie przejezdna (ulewa i błoto albo zablokowana przez ciężarówkę a wokół zalane pola ryżu) i będzie trzeba czekać kilka godzin albo dzień lub dwa śpiąc gdzieś w buszu. Byłoby ciekawie. Może tym sposobem powstałaby jakaś kolejna nowa dyscyplina sportu.?














poniedziałek, 3 października 2022

Mr. Louis

 











Mr. Louis

Imię: Louis

Nazwisko: Kamara

Wiek: 60

Status: żonaty

Mr. Louis z rodziną 
Na początek – czy mógłby Pan powiedzieć coś o sobie?

Moja żona ma na imię Maria, mamy troję dzieci własnych (Joseph, Augustin, Robot) i czworo, którymi się opiekujemy. Mieszka z nami moja teściowa Aseta. Moi rodzice już nie żyją. Obecnie jestem na emeryturze, a wcześniej uczyłem głownie historii, zarówno w podstawówce, jak i w liceum.

Od zawsze mieszka Pan w Kambii?

Owszem, urodziłem się w Kambii, ale mieszkałem przez krótki okres również w Lungi i Makeni. Obecnie już ponad 40 lat żyję tutaj.

Jakie zmiany Pan zaobserwował w tym czasie?

Tych zmian jest bardzo wiele. Mamy obecnie bardzo dobrą drogę asfaltową – poprzednia była bardzo kiepska i w trakcie pory deszczowej właściwie nieprzejezdna. Dawniej w Kambii była tylko jedna szkoła średnia, dziś jest ich już kilka. Przez jakiś czas mieliśmy elektryczność i prąd – w tej chwili nie ma, ale są plany, żeby przywrócić elektryczność. Miejscowość się rozrasta i przybywa domów, dziś mówimy, że jest Kambia 1, Kambia 2, Kambia 3. Niektóre zmiany są jednak już na gorsze. Życie staje się coraz droższe, zwłaszcza ceny żywności, na przykład ryżu, są coraz wyższe.

     

zachód słońca w Kambii
Jak się żyje w Kambii? Jacy są tutejsi ludzie?

Ostatnio żyje się coraz trudniej ze względu na koszt jedzenia. Ludzie są biedni i nie mają za co jeść. Dlatego wszędzie proszą o pomoc. Jeśli masz pracę i jedzenie, to jesteś szczęśliwy. Jeśli nie, to wtedy… musisz zacząć kombinować jak przeżyć i skąd otrzymać pomoc. Jedzenie i praca dla ludzi tutaj są bardzo ważne. Niektóre organizacje pomocowe nie zawsze trafiają w potrzeby lokalnej społeczności. Realizują swoje projekty przy pomocy własnych pracowników, coś zrobią i pojadą. Po jakimś czasie nie ma nawet śladu po tym, co zrobili. Potrzeba stałej pomocy tu, na miejscu.


Jeśli miałby Pan taką możliwość, to co by pan zmienił?

Chciałbym, aby powstała jadłodajnia dla ubogich i bezdomnych. Dla tych, którzy nie mają pieniędzy na jedzenie. Oraz opieka nad dziećmi ulicy. Niektóre z nich nie chodzą do szkoły, bo zwyczajnie nie stać ich na opłacenie wpisowego, zakup nowego mundurka. Większość z nich to sieroty i nikogo nie interesuje ich los (czy mają gdzie spać, co jeść). Nie mają opiekuna, który rano ich obudzi i powie „wstawaj, pora do iść do szkoły”. Chciałbym to zmienić, aby ktoś się mógł nimi zająć.

Co Pan myśli o działalności naszej misji w tym miejscu?

nasza misja 

Jestem bardzo szczęśliwy, że tutaj jesteście. Widać, jak bardzo ciężko misjonarze tu pracują i ile rzeczy zrobili oraz jak wielu osobom już pomogli. Ja sam pomagałem misjonarzom od czasów szkoły podstawowej. Przychodziłem i pomagałem w drobnych rzeczach. Później, już jako młody człowiek, zostałem katechistą. Odwiedzałem kaplice, prowadziłem spotkania modlitewne i pomagałem ojcom. W całym moim życiu poznałem około 25-30 księży. Naprawdę cała Kambia wam dziękuje, że jesteście. Nie tylko wy, ale również siostry, które też bardzo nam pomagają. Pamiętam trudny okres dla misji podczas wojny domowej i walki z rebeliantami, którzy tutaj dotarli.     Na szczęście dziś już ich nie ma i jesteśmy bezpieczni. Misja nadal może działać i robić wiele dobra.

Misjonarze przyjeżdżają z różnych krajów, głównie europejskich, z własną kulturą. Jest ona zupełnie inna niż wasza. Jest ryzyko, że przez to utracicie swoją kulturę?

Nie. Przyjmujemy tylko niektóre rzeczy, które są dla nas dobre. Prosty przykład – my jesteśmy bardzo energiczni, dlatego zawsze dużo śpiewamy i tańczymy, także na mszy. A u was to chyba niemożliwe. Oczywiście są też rzeczy, które przez ten czas już się zmieniły. Dawniej małe dziewczynki nie mogły jeść jajek albo kąpać się w rzece, to było związane z ich kobiecością. Dziś już nikt w to raczej nie wierzy. W mojej ocenie bardzo dobrze przyjęta została aktywność Kościoła. Pamiętam początki, jak wielu dorosłych przyjmowało chrzest, oraz pewną sytuację, kiedy ludzie pukali do drzwi kaplicy i prosili, żeby pokazać im drogę do Jezusa.

W takim razie jakie są jeszcze inne tradycyjne zwyczaje?

Jest jeszcze niestety kilka takich, których ja nie popieram. To pewne lokalne rytuały. Dwa, może trzy razy do roku przez kilka nocy, gdy grają bębny, porywa się małe dzieci, głównie dziewczynki, do buszu lub nad rzekę i tam są obrzezywane. Przechodzą proces inicjacji. Jeśli kiedyś to zobaczysz, lepiej nie rób zdjęć – to może się dla ciebie źle skończyć. Prawo już dawno tego zabrania, ale ten zwyczaj jest jeszcze silnie zakorzeniony w ludziach. Ja sam pamiętam coś takiego z mojego dzieciństwa, ale wtedy mój tata mnie obronił i tylko w niewielkim stopniu przez to przechodziłem.

Co w takim razie najmilej wspomina Pan z dzieciństwa?

Pamiętam o. Louisa Broni, misjonarza z Włoch. Właściwie przy nim się wychowałem. Przez trzy lata przygotowywał mnie do chrztu i udało się to, gdy byłem w 5 klasie. To on zapraszał mnie zawsze na msze i dopytywał, czemu mnie nie ma, jeśli byłem nieobecny. Zrobił dla mnie bardzo wiele dobrego i przekazał mi wiarę.

Tym razem pytanie z innej beczki. Niebawem rozpocznie się mundial – jak Pan ocenia szanse polskiej reprezentacji?

Nie wiem, jak jest teraz. Dawniej pamiętam, że mieliście bardzo silną drużynę. W 1974 zajęliście 3 miejsce, pokonując Brazylię, a tak naprawdę powinniście wtedy wygrać wcześniejszy mecz z Niemcami i może być mistrzami. Ten mecz pamiętam – Polska przeciwko Niemcom. Lubiłem jeszcze grę Argentyny i Włoch. Z afrykańskich reprezentacji Nigeria chyba jest obecnie na najlepszym poziomie. Aktualnie może być wam ciężko coś osiągnąć, macie dobrych piłkarzy jak Lewandowski, ale musicie grać jak drużyna, wtedy może coś się uda.

P.S.

Mała niespodzianka dla czytelników od pana Luisa. najpierw w języku polskim, a następnie w Krio.



 

sobota, 24 września 2022

Czy wiesz że... ?

 

    Ciekawostki dla ciekawskich, czyli garść informacji o Sierra Leone. Fakty historyczne, geograficzne i zwyczaje które dotyczą tego kraju. Na początku coś z historii, a na końcu kilka ciekawostek z naszego podwórka.


Colony and Protektorate Sierra Leone

        ·    Colony and Protektorate Sierra Leone to brytyjska kolonia obejmujące terytorium dzisiejszego Sierra Leone od 1808 do 1961 roku była kolonią Korony Brytyjskiej , która obejmowała obszar otaczający Freetown , powstała w 1808 roku. Protektorat powstał w 1896 roku i obejmował wnętrze tego, co jest obecnie znane jako Sierra Leone. Freetown służyło jako stolica brytyjskiej Afryki Zachodniej od 1808 do 1874 roku. Kolonia i protektorat przetrwały do 1961 r., Kiedy to Sierra Leone uzyskało niepodległość od Imperium jako królestwo Wspólnoty Narodów, a królowa Elżbieta II była jego monarchą. Pozostało Królestwem Wspólnoty Narodów przez dekadę, aż do 1971 roku, kiedy to kraj stał się dzisiejszą Republiką Sierra Leone. Prze okres tych dziesięciu lat królową reprezentował Gubernator Narodowy. Sama Królowa Elżbieta II odwiedziła Sierra Leone jeden raz było to w 1961 r.

wizyta królowej Elżbiety II, Freetown 1961


·       Motto kraju – „Jedność – Wolność – Sprawiedliwość”.

godło Sierra Leone


flaga Sierra Leone

        ·       Flaga

Kolory flagi republiki symbolizują:

Zielony-zasoby naturalne, góry, rolnictwo;

Niebieski-w pogoni za niebem i nadzieje 

     Biały-jedność i legalność


żuczek lub przekąska jak kto woli 

·       Najwięcej pije się piwa – 6%, następnie spirytus – 1%, wina – 0,5% oraz pozostałe napoje alkoholowe – 92,5%. (nic mi nie wiadomo o tym, czy statystki uwzględniają obcokrajowców zamieszkujących w kraju, jak choćby misjonarzy)

·       W kraju tym zarejestrowanych jest ponad 68 900 pojazdów mechanicznych (11 pojazdów na 1 000 mieszkańców) Kwestią otwartą jest pytanie, ile z pojazdów jest nie zarejestrowanych.

·       80 % populacji żyje za mniej niż 12 zł dziennie. (ok 2,5$ w przeliczeniu na tutejszą walutę to będzie
ok 40 tyś leone)

·       Najniższa temperatura: 6,1 °C zmierzona została w Yengema   

·       Najwyższa temperatura: 40 °C zmierzona została w Daru

·       Średnia długość życia w tym kraju to 46,3 lata

(kobiety – 46,9 lat i mężczyźni – 45,7 lat)

·       Sierra Leone zajmuje 136 miejsce w zestawieniu najlepszych armii świata. 

·       Ilość żołnierzy:
– Najpewniejsze dane z 2018 roku – 10 700 zawodowych i rezerwistów. 

·        Ilość sprzętu:
– 2018 rok – 2 czołgi10 wozów opancerzonych, 5 samolotów odrzutowych i 5 śmigłowców

(według obecnych danych nie wiele się zmieniło, co najwyżej jeden śmigłowiec jest w warsztacie i czeka na naprawę, a wozy opancerzone już mogą nie być tak dobrze opancerzone)

·       Internet pojawił się w 1996 roku. Najbardziej popularne portale informacyjne to:

o   https://sierraexpressmedia.com/

o   https://www.thesierraleonetelegraph.com/

o   http://www.sierra-leone.org/

 

    Jeśli chodzi o naszą okolicę to jest kilka ciekawych miejsc. Można pójść nad rzekę Kamaranka, na checkpoint, boisko albo … i tu pojawia się niespodzianka. Gdzieś pomiędzy domami można napotkać agregator prądotwórczy. Dziś jest on nieczynny i stanowi tylko wspomnienie lepszych czasów, kiedy cała miejscowość miała dostęp do elektryczności. (nie przez cały czas, ale kilka godzin dziennie to już zawsze coś). To co robi największe wrażenie to jego monstrualne rozmiary. Potrzeba było wybudować oddzielny budynek oraz zbiornik na ropę, aby mógł działać. Ciekawe jak głośno pracował i czy przy tym dało się zasnąć.

brakuje kilku przełączników
zbiornik na ropę

rury wylotowe
 

 




2z3 pozostałych agreagatów



 

suszenie cementowych bloczków

   Budowa. Kolejna ciekawostka to sposób budowania z cegły, a właściwie z cementu. A może jedno i drugie? Otóż wystarczy mieć właściwy piasek i cement dodać do tego wody, a z uzyskanej masy robi się bloczki cementowe (cegły), które wysychają na słońcu. Cała operacja trwa dość krótko, ponieważ czasu na budowę jest niewiele. (raptem kilka miesięcy) Trzeba zdążyć przed porą deszczową, aby budynek był zadaszony w innym przypadku można już nie wracać na budowę.

 

Water tank i łazienki z prysznicami

   Water tank, czyli zbiornik wodny. Ponieważ nie ma żadnego systemu kanalizacji, najlepszym rozwiązaniem jest wybudowanie wierzy betonowej i umieszczenie na niej zbiornika (pojemność to 5000l – 30.000l) Woda jest pompowa ze studni, aż zbiornik się napełni. Skoro ze studni to wiadomo, że będzie to zimna woda. (zimny prysznic z rana poprawia krążenie i pobudza, a w gorące dni jest bardzo przyjemny) Jeśli chcesz mieć ciepłą wodę to trzeba ją zwyczajnie ugotować. (czasem przydaje się do zmywania oleju palmowego z naczyń).

 

    Pranie . Zalecane się tuż po zebraniu suchych ubrań ze sznurka wyprasować je, aby mieć pewność, że nie są wilgotne. W innym przypadku, jeśli włożymy je lekko wilgotne do szafy po jakimś czasie może pojawić się na nich pleśń.



ja tylko tutaj tak postoje 
 

    Kłótnie. Tutejsza społeczność lokalna jest dosyć kłótliwa, im głośniej powiesz tym lepiej. (treść merytoryczna jest mniej ważna). Największą obelgą i zarazem wulgaryzmy jest używanie epitetów dotyczących czyjejś matki. Jednakże prawie zawsze taka wypowiedź kończy się serdecznymi pozdrowieniami swojego oponenta w kłótni (może żeby poczuł się mniej urażony?). W większości przypadków, jeśli uda się uzyskać porozumienie to po 5 minutach już o wszystkim zapominają. I później znów trzeba wyjaśniać, że coś źle ktoś zrobił i jest problem, a za tydzień i tak po raz kolejny będziemy mu to tłumaczyć i kolejna kłótnia gotowa.

 

    Owoce. Właściwym momentem na zrywanie owoców, które znajdują się w naszym ogrodzie jest kilka dni przed tym zanim dojrzeją. Można je zostawić w składziku niech sobie tam dojrzewają. Jeśli przeoczysz ten moment (co się zdarza) to będą one dojrzewać już u kogoś innego albo jeśli się uda to można spróbować odszukać je na targu.

najpierw zrywamy...
 

smacznego!
 

potem dojrzewają...
    


    Targ. Istnieje tzw. black market. Handel ludzkimi narządami i nie tylko. Tego typu „produkty”

 potrzebne są do sprawowania tradycyjnych rytuałów. (O pozostałych usługach świadczonych przez lokalnych biznesmenów z tego miejsca chyba nie wypada pisać).

 

    Freetown- wolne miasto, stolica. Miasto dla byłych niewolników z czasów kolonialnych. Dziś ludzi wolnych albo nadal zniewolonych tylko już przez coś innego.

 

Św. Paweł daje receptę na wolność:

 

„Zresztą niech każdy postępuje tak, jak mu Pan wyznaczył, zgodnie z tym, do czego Bóg go powołał. Ja tak właśnie nauczam we wszystkich Kościołach. Jeśli ktoś został powołany jako obrzezany, niech nie pozbywa się znaku obrzezania; jeśli zaś ktoś został powołany jako nieobrzezany, niech się nie poddaje obrzezaniu! Niczym jest zarówno obrzezanie, jak i nieobrzezanie, a ważne jest tylko zachowywanie przykazań Bożych. Każdy przeto niech pozostanie w takim stanie, w jakim został powołany. Zostałeś powołany jako niewolnik? Nie martw się! Owszem, nawet jeśli możesz stać się wolnym, raczej skorzystaj [z twego niewolnictwa]! Albowiem ten, kto został powołany w Panu jako niewolnik, jest wyzwoleńcem Pana. Podobnie i ten, kto został powołany jako wolny, staje się niewolnikiem Chrystusa. Za [wielką] bowiem cenę zostaliście nabyci. Nie bądźcie więc niewolnikami ludzi. Bracia, niech przeto każdy trwa u Boga w takim stanie, w jakim został powołany.”


1Kor 7,17-24




















 

Spacery

najbliższy meczet (albo budzik ok. 5.40 muezin zwołuje na modlitwę) prawie się udało ;) krowa jaka jest każdy widzi Tym razem kilka słów o m...