środa, 17 sierpnia 2022

Komunikacja...

       Dziś będzie kilka słów o komunikacji. Nie chodzi o tę miejską, bo o niej mógłbym napisać jedynie, że nie istnieje. Będzie to kilka moich spostrzeżeń odnośnie do tego, jak ludzie mieszkający w Kambii i okolicy komunikują się ze sobą. Wydawałoby się , że jest to rzecz prosta, ale już po krótkiej obserwacji robi się skomplikowana. Oficjalnie językiem urzędowym w Sierra Leone jest język angielski. I to tyle, jeśli chodzi o jego użycie. : Może poza sytuacjami formalnymi (wszystkie dokumenty są publikowane w uniwersalnym języku angielskim, co jest dużym ułatwieniem). Tutejsi mieszkańcy używają bardzo prostego i dość powiedzieć ubogiego słownictwa. Prawdopodobnie ich niewielki zasób słów wynika często z braku umiejętności czytania i pisania (o ile z czytaniem nie jest źle, to z pisaniem jest już dużo gorzej). 
        Jedna z pierwszych rzeczy, którą zasłyszałem, to stwierdzenie, że wszystko jest very very. (bardzo, bardzo … duże, ładne, ważne, smaczne ). A przecież mogłoby być najważniejsze, niesamowite, fascynujące, znakomite…, ale jest „very, very”. Kolejnym charakterystycznym słówkiem , które udało mi się wychwycić, jest przedłużone „Aaaa”. Czasem brzmi jak chrząknięcie , a oznacza wiele rzeczy – w zależności od danej sytuacji. Można w ten sposób wyrazić zdziwienie, zaskoczenie, dezaprobatę, uznanie wobec czyjegoś żartu, albo użyć tego jako zwyczajnego przerywnika w zdaniu. 
    
weranda i sąsiedzkie pogawędki
     Angielski jest językiem podstawowym, wokół którego powstało kilka dialektów. Będąc tutaj niespełna dwa tygodnie, poznałem już co najmniej trzy z nich. Najczęściej spotykane to limba, susu, krio i pewnie znajdzie się jeszcze z 10-15  innych.

Biblia w języku krio - Mt 15-16
              Jednakże przykładowo limba używane we wschodniej części to nie jest to samo, co w zachodniej. Lokalni mieszkańcy są w stanie rozróżnić każdy z nich i zrozumieć się nawzajem. Posługują się jednak swoim dialektem, często niezależnie od stopnia jego znajomości. I tutaj dochodzimy do pewnej spornej kwestii.           Otóż okazuje się , że część z nich twierdzi, jakoby dany dialekt       był  jedynie kwestią kultury czy też tradycji. Są też jednak i tacy, dla których język to coś więcej. To      pewien wyraz ich przynależności do „societas” czy też po prostu rodziny.
 I tak na przykład żona po mężu otrzymuje nie tylko nazwisko, ale również musi się posługiwać tym samy dialektem co on. Czasem urasta to do bardzo wysokiej rangi i niektórzy twierdzą, że łatwiej jest „coś załatwić”, posługując się danym dialektem . Wtedy jest się bardziej uprzywilejowanym, np. podczas rozmowy o przyjęcie dziecka do szkoły albo otrzymania jakiegoś dokumentu w urzędzie. Ile w tym prawdy – trudno powiedzieć. 

jedna z popularnych altanek
kaplica s.Monica
        Jeśli mówimy o tożsamości, to istotne są także imiona. Tutaj dość łatwo rozpoznać, kto jest kim.      Nie tylko dialekt zdradza czyjeś pochodzenie, lecz także imię.  Określa ono np. przynależność religijną. Imiona takie jak: Moeses , Isaac, Mohammed, Fodey czy Abraham będą muzułmańskie, natomiast : Joseph, John, Andrew, Augustin – typowo chrześcijańskie (choć te brzmią bardziej europejsko, więc może to być mylne). Jeśli chodzi o nazwiska, występują może trzy lub cztery (Camara, Sesay, Kanu, Toure). Dlaczego tak nie wiele? O to już nie dopytywałem. Aby ułatwić sobie komunikację, często używa się nicków., (jak chociażby nasz kucharz określany „daddy cool”). Podobno jeden z włoskich misjonarzy miał przydomek „boys”, ponieważ często używał tego słowa, żeby zawołać chłopców. 
    
sklepik osiedlowy
     Poza komunikacją werbalną mamy również tę pozawerbalną. Pamiętam jedno ze spotkań młodzieżowych, kiedy rozmawialiśmy o okazywaniu komuś życzliwości czy też sympatii na różne sposoby. Niektórzy z nas lubią dostawać prezenty, inni wolą jakieś dobre słowo bądź pochwałę, pozostali serdeczny uścisk lub gest, a jeszcze ktoś najbardziej doceni poświęcony jemu czas. W zależności od tego, kto jakim „językiem miłości” się posługuje, możemy próbować sprawić mu odrobinę radości. Wracając do komunikacji pozawerbalnej kambijczyków , to w ich przypadku mamy do czynienia z mistrzami w tej dyscyplinie. Podczas rozmów intensywnie gestykulują , a na twarzy widać wiele emocji. Ich mowa ciała jest bardzo naturalna i łatwo ją odczytać. Wiele emocji okazują poprzez muzykę, taniec i spontaniczne odruchy. To wszystko sprawia , że komunikacja z nimi staje się dużo łatwiejsza. Wiele rzeczy można wywnioskować po ich reakcji. Bardzo łatwo można wychwycić, kiedy oszukują, próbując wyłudzić jakieś pieniądze, co zdarza się dość często. (do tej pory myślałem, że gentelemani z Pl. Szembeka są najlepsi w snuciu barwnych opowieści, ale tutaj mieliby nie złą konkurencję). 
sobotnie disco , gdzieś w środku wioski 
    
     Pozostaje jeszcze kwestia komunikowania się przy użyciu współczesnej technologii. Zadziwiający jest fakt, że większość mieszkańców, mimo że żyją w ubóstwie, posiada telefon. Nawet małe dzieci mają przy sobie (co prawda starą, ale działającą) komórkę. Problemem jest zasięg, ponieważ znajdujemy się przy granicy z Gwineą i czasem uruchamia się roaming. Podczas pory deszczowej i długotrwałych deszczów zasięg również słabnie. Stąd najlepszym i preferowanym przez wszystkich rozwiązaniem jest używanie Whatsappa i nagrywanie wiadomości głosowych do późniejszego odsłuchania. 
    

Little John
     Osobiście mogę powiedzieć , że jeśli chodzi o moją komunikację z parafianami, to z dnia na dzień jest co raz lepiej. Początkowo łatwiej było mi rozmawiać z katechistami, nauczycielami i innymi, którzy są w jakimś stopniu wykształceni  i słychać po ich mowie , że musieli uczyć się choć trochę prawidłowego języka ( czasem jednak akcent i sposób wymowy niektórych słów bywa mylny). Następnie z dziećmi – z nimi najłatwiej złapać kontakt. Wystarczy uśmiech, mrugnięcie okiem lub pomachanie ręką i od razu podbiegną się przywitać i odwzajemniają uśmiech. Bardzo pomocne są dla mnie spacery po okolicy (wtedy część osób sama mnie zaczepia i zaczyna się rozmowa) oraz gra w piłkę z chłopakami. ( po chwili mamy całkiem nie złą publikę), ale o tym więcej będzie w kolejnych postach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spacery

najbliższy meczet (albo budzik ok. 5.40 muezin zwołuje na modlitwę) prawie się udało ;) krowa jaka jest każdy widzi Tym razem kilka słów o m...