„Jak
sobota to tylko do…” (tak brzmi hasło jednego z dyskontów). Otóż nie tym razem.
Tutaj dniem handlowym jest niedziela. Nie jest to kraj chrześcijański, więc
nikt nie zwraca uwagi, że powinien być to dzień wolny. Ani tym bardziej kraj
słowiański: niedziela – ne delati, czyli nie działać. Jeszcze w poniedziałek można zaobserwować wzmożony
ruch handlarzy. Niedaleko naszej misji znajduje się mały targ przy tzw. „checkpoint”
(nazwa wzięła się stąd, że dawniej stała tam policja i sprawdzała
przejeżdżające samochody). Dziś została tylko nazwa i pojawił się bazarek. Wygląda on zupełnie inaczej niż ten znany większości z nas znajdujący się przy pl.
Szembeka. Tutejszy nie będzie spełniał żadnych norm sanitarnych etc. Rządzi się
swoimi prawami. Choć po kolejnej wizycie zaczynam dostrzegać pewne zależności
(wyznaczone miejsca na handel owocami, mięsem, rybami czy też innymi
produktami). Większość sprzedawców ma swoje stanowisko, lecz są również tacy,
którzy chodzą ze swoim towarem między alejkami. Ten swoisty bałagan i nieład przypominają
mi czasy, kiedy jako dziecko chodziłem na Stadion X-lecia robić zakupy
(dzisiejszy Stadion Narodowy, gdyby ktoś nie wiedział). Z tą różnicą, że tam
był luksus – w porównaniu do kambijskiego to jakby wejść do salonu Louis Vuitton.
![]() |
| Daddy cool robi frytki z breadfruit'a |
![]() |
| mielenie kassawy i papki orzechowej |
![]() |
| nowość na rynku |
![]() |
| sklep u Indian (a może hindusów ?) |
![]() |
| najmłodszy pomocnik mamy |
![]() |
| lokalny fryzjer |
![]() |
| miejscowy rzeźnik |
tutejsze przysmaki wszystko świeże
Istnieją
też osiedlowe sklepiki, czyli markety, ale tam już jest niewielki wybór
towarów. Będą to tylko produkty pierwszej potrzeby. Często na ulicy można
spotkać kobietę niosącą na głowie tacę z gotowanymi fistaszkami lub dziecko
idące z wiaderkiem na głowie, a w środku jakiś inny przysmak. Ta forma handlu
bywa bardzo uciążliwa dla kierowców. Przejeżdżając przez główną ulicę w Lumie,
trzeba być bardzo ostrożnym i jechać bardzo wolno, żeby nikogo nie potrącić. To
z kolei sprawia wrażenie, że chcemy coś kupić, więc sprzedający podchodzą do
naszego auta.
„Są
rzeczy, których nie da się kupić, a za wszystkie inne zapłacisz…”.
Tym
razem nie zapłacisz. W tutejszych warunkach, na razie jeszcze nigdzie nie spotkałem
się z możliwością płacenia kartą. Być może w stolicy – Freetown – będzie to
możliwe. W obiegu jest tylko gotówka. Obecnie trwa denominacja, mówiąc prościej,
ucinają trzy zera. Stare banknoty mają być wycofane do końca września. Co
prawda ułatwi to liczenie, ale nadal trzeba będzie ze sobą brać plecak z pieniędzmi,
żeby zatankować samochód (przykładowo 700-800 leone w banknotach o nominale po
1, 2, 5 czy 10 – nowością są 20).
Jedną z rzeczy, którą chcą kupić od
nas tutejsi mieszkańcy, o ile mogę tak powiedzieć, jest nasza sympatia.
Ostatnio do naszej głównej kaplicy zawitał nieznany nam do tej pory młody
mężczyzna. Przez 3-4 dni codziennie był na mszy, przyjmował komunię i sprawiał
wrażenie pobożnego. W końcu zapytaliśmy go, skąd jest, żeby ustalić, do której
parafii należy. Okazało się, że nie jest on nawet ochrzczony i przychodził
tylko po to, żeby się nam przypodobać, aby móc później otrzymać jakąś pomoc
finansową. Z tym „kupowaniem” naszej sympatii bywa różnie. Niektórzy z
mieszkańców bardzo dobrze ukrywają swoje prawdziwe intencje, inni z kolei są
bardzo szczerzy. Można więc uznać, że o ile nie ma tutaj promocji znanych nam z
supermarketu (BOGOF ,
2w1 itp.), to można czuć się usatysfakcjonowanym,
jeśli wróci się z zakupów, nie będąc przez nikogo oszukanym. Co po kilku
wizytach nie jest wielkim wyczynem, wystarczy tylko dobrze liczyć i dobrze
obserwować sprzedawców (przydają się drobne, aby odliczyć właściwą kwotę). Za
każdym razem jednak pozytywne wrażenie robią na mnie barwne stragany we
wszystkich możliwych kolorach i radosne dzieci pomagające w sprzedaży. Mówiąc o
kupowaniu, chyba dobrze będzie pamiętać o pewnych słowach, które mogą nam w
życiu sporo ułatwić:
„Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie
złodzieje włamują się, i kradną. Gromadźcie sobie skarby w
niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się,
i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje”.
Mt 6, 19-21








Brak komentarzy:
Prześlij komentarz