3… 2… 1… START
Dnia
25.01.2022 udałem się do kurii diecezji warszawsko-praskiej w celu spotkania się z
ks. bp Jackiem Grzybowskim. Data nie była przypadkowa, w tym dniu obchodzimy w
kościele święto nawrócenia św. Pawła nazywanego Apostołem Narodów. Podczas wspomnianej
rozmowy wyraziłem chęć do wyjazdu na misje i niemalże od razu otrzymałem zgodę.
Decyzja padła na Sierra Leone, gdzie znajduje się placówka misyjna pod opieką naszej
diecezji. (więcej o tym miejscu będzie w kolejnych postach).
Na samym początku przygotowań
zgłosiłem się do szpitala zakaźnego na warszawskiej Woli w celu przyjęcia
odpowiednich szczepionek. Byłem zadziwiony ich ilością, kilka dawek „przypominjących”
odnośnie do chorób z dzieciństwa oraz już te bardziej specyficzne (febra, dur
brzuszny, wścieklizna, cholera). Cały cykl szczepień trwał ponad dwa miesiące i
byłem gotów przynajmniej od strony medycznej na wyjazd do Afryki.
 |
| książeczka szczepień |
Następnie kilka
rozmów telefonicznych i spotkań z księdzem kanclerzem w kurii oraz zakup biletów lotniczych oraz dalsze ustalenia
co należy zrobić dalej. Kolejny krok to szlifowanie mojej znajomości angielskiego.
Tutaj bardzo pomocny okazał się ks. Krzysztof Kawczyński, który pomógł mi
zorganizować odpowiednio dobrany na moje potrzeby kurs językowy. Również
pomocną dłoń wyciągnął ks. Kazimierz Bidziński, który przez miesiąc pozwolił mi
mieszkać u siebie na parafii w Mansfield. Odważny człowiek skoro po trzech dniach naszej znajomości zostawił mi klucze do plebanii i kościoła.
Pobyt na wyspach brytyjskich bez wątpienia był bardzo ciekawym doświadczeniem. Pod względem turystycznym może
nie do końca, cała okolica (niedaleko słynnych lasów Sherwood) żyła legendą
Robin Hooda. Zobaczyłem dąb na którym miał mieszkać słynny bohater i zamek sheriffa z Nottingham. No więc, to nie do końca moja bajka, ja wolałem japońskiego Captain Tsubasa
lub tradycyjnie polski Reksio lub Bolek i Lolek. Choć były też takie perełki jak opactwo cystersów czy dom lorda Byrona.
 |
| Robin Hood |
 |
| opactwo cystersów |
 |
| dąb Robin Hooda |
 |
| ogrody hiszpańskie (dom Byrona) |
 |
| dom lorda Byrona |
Jednakże to co zrobiło na mnie
wrażenie to ludzie i ich sposób bycia. Mansfield jest dość małym miasteczkiem,
które porównałbym do jednej z naszych śląskich miejscowości. Podobieństwo jest bardzo
widoczne poprzez mnogość kopalni, niską zabudowę domów i pewnie jeszcze kilka
innych rzeczy by się znalazło. Bardzo miłym zaskoczeniem była życzliwość
parafian z kościoła św. Barbary w którym miałem okazje posługiwać. Po niespełna
miesiącu wróciłem do kraju z zapewnieniem, że w Anglii zawsze znajdę otwarty
dom na moją gościnę.
Przygotowanie bliższe do wyjazdu to już pakowanie i wyprowadzka.
Cieszę się, że mogłem liczyć na choćby tak prostą pomoc jak wynoszenie mebli czy kartonów
z książkami. Najmilszym jednak były te chwile, kiedy jeszcze mogłem spotkać się
z niektórymi osobami i pobyć z nimi jeszcze przez moment tuż przed wyjazdem (niestety
nie udało się ze wszystkimi). Wszystkie te wspomnienia zabieram ze sobą na
czarny ląd. Jednym z nich będzie moja ostania parafia Najczystszego Serca Maryi
na warszawskim -legijnym 😉- Grochowie. Te cztery lata spędzone w tym miejscu to możliwość odkrywania
niesamowitych ludzi zarówno przy pracy w kościele jak i w szkole. (Na czele z ks. prałatem Krzysztofem Ukleją.) Bardzo
polubiłem ten klimat i będę do niego tęsknić. Ostatnim akcentem był obiad z ks. bp Romualdem Kamińskim i błogosławieństwo.
 |
| pl. Szembeka - parafia Najczystszego Serca Maryi |
Podejmując się zadania
jakim jest bycie na misji w Sierra Leone mam swoje jasno wyznaczone cele, lecz
teraz nie będę ich ujawniać (może kiedyś jak uda mi się je osiągnąć).
Większość z was pytała,
czy mam jakieś obawy, czy jest coś czego się boję. Na temoment odpowiem, że
nie. Jestem pewny, że św. Paweł będzie mnie umacniał w tym wyborze i moim dalszym
posługiwaniu tutejszej społeczności.
Ten post zakończę cytatem , który otrzymałem od mojego spowiednika tuż przed wyjazdem:
"To dążenie niech was ożywia; ono też [było] w Chrystusie Jezusie.
On to, istniejąc w postaci Bożej,
nie skorzystał ze sposobności,
aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie,
przyjąwszy postać sługi,
stając się podobnym do ludzi.
A w zewnętrznej postaci uznany za człowieka,
uniżył samego siebie,
stając się posłusznym aż do śmierci –
i to śmierci krzyżowej."
Flp 2,5-8
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz