sobota, 6 sierpnia 2022

.Przygotowania

    3… 2… 1… START
        Dnia 25.01.2022 udałem się do kurii diecezji warszawsko-praskiej w celu spotkania się z ks. bp Jackiem Grzybowskim. Data nie była przypadkowa, w tym dniu obchodzimy w kościele święto nawrócenia św. Pawła nazywanego Apostołem Narodów. Podczas wspomnianej rozmowy wyraziłem chęć do wyjazdu na misje i niemalże od razu otrzymałem zgodę. Decyzja padła na Sierra Leone, gdzie znajduje się placówka misyjna pod opieką naszej diecezji. (więcej o tym miejscu będzie w kolejnych postach). 

    Na samym początku przygotowań zgłosiłem się do szpitala zakaźnego na warszawskiej Woli w celu przyjęcia odpowiednich szczepionek. Byłem zadziwiony ich ilością, kilka dawek „przypominjących” odnośnie do chorób z dzieciństwa oraz już te bardziej specyficzne (febra, dur brzuszny, wścieklizna, cholera). Cały cykl szczepień trwał ponad dwa miesiące i byłem gotów przynajmniej od strony medycznej na wyjazd do Afryki. 

książeczka szczepień 
Następnie kilka rozmów telefonicznych i spotkań z księdzem kanclerzem w kurii oraz zakup biletów lotniczych oraz dalsze ustalenia co należy zrobić dalej. Kolejny krok to szlifowanie mojej znajomości angielskiego. Tutaj bardzo pomocny okazał się ks. Krzysztof Kawczyński, który pomógł mi zorganizować odpowiednio dobrany na moje potrzeby kurs językowy. Również pomocną dłoń wyciągnął ks. Kazimierz Bidziński, który przez miesiąc pozwolił mi mieszkać u siebie na parafii w Mansfield. Odważny człowiek skoro po trzech dniach naszej znajomości zostawił mi klucze do plebanii i kościoła. 



    Pobyt na wyspach brytyjskich bez wątpienia był bardzo ciekawym doświadczeniem. Pod względem turystycznym może nie do końca, cała okolica (niedaleko słynnych lasów Sherwood) żyła legendą Robin Hooda. Zobaczyłem dąb na którym miał mieszkać słynny bohater i zamek sheriffa z Nottingham. No więc, to nie do końca moja bajka, ja wolałem japońskiego Captain Tsubasa lub tradycyjnie polski Reksio lub Bolek i Lolek. Choć były też takie perełki jak opactwo cystersów czy dom lorda Byrona.

Robin Hood 
opactwo cystersów         
dąb Robin Hooda
 
    
                                    
                                      ogrody hiszpańskie (dom Byrona)
 
dom lorda Byrona

    Jednakże to co zrobiło na mnie wrażenie to ludzie i ich sposób bycia. Mansfield jest dość małym miasteczkiem, które porównałbym do jednej z naszych śląskich miejscowości. Podobieństwo jest bardzo widoczne poprzez mnogość kopalni, niską zabudowę domów i pewnie jeszcze kilka innych rzeczy by się znalazło. Bardzo miłym zaskoczeniem była życzliwość parafian z kościoła św. Barbary w którym miałem okazje posługiwać. Po niespełna miesiącu wróciłem do kraju z zapewnieniem, że w Anglii zawsze znajdę otwarty dom na moją gościnę.   

    Przygotowanie bliższe do wyjazdu to już pakowanie i wyprowadzka. Cieszę się, że mogłem liczyć na choćby tak prostą pomoc jak wynoszenie mebli czy kartonów z książkami. Najmilszym jednak były te chwile, kiedy jeszcze mogłem spotkać się z niektórymi osobami i pobyć z nimi jeszcze przez moment tuż przed wyjazdem (niestety nie udało się ze wszystkimi). Wszystkie te wspomnienia zabieram ze sobą na czarny ląd. Jednym z nich będzie moja ostania parafia Najczystszego Serca Maryi na warszawskim -legijnym 😉- Grochowie. Te cztery lata spędzone w tym miejscu to możliwość odkrywania niesamowitych ludzi zarówno przy pracy w kościele jak i w szkole. (Na czele z ks. prałatem Krzysztofem Ukleją.)  Bardzo polubiłem ten klimat i będę do niego tęsknić. Ostatnim akcentem był obiad z ks. bp Romualdem Kamińskim i błogosławieństwo.

pl. Szembeka - parafia Najczystszego Serca Maryi


    Podejmując się zadania jakim jest bycie na misji w Sierra Leone mam swoje jasno wyznaczone cele, lecz teraz nie będę ich ujawniać (może kiedyś jak uda mi się je osiągnąć).
    Większość z was pytała, czy mam jakieś obawy, czy jest coś czego się boję.  Na temoment odpowiem, że nie. Jestem pewny, że św. Paweł będzie mnie umacniał w tym wyborze i moim dalszym posługiwaniu tutejszej społeczności.

Ten post zakończę cytatem , który otrzymałem od mojego spowiednika tuż przed wyjazdem:

"To dążenie niech was ożywia; ono też [było] w Chrystusie Jezusie.
On to, istniejąc w postaci Bożej,
nie skorzystał ze sposobności,
aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie,
przyjąwszy postać sługi,
stając się podobnym do ludzi.
A w zewnętrznej postaci uznany za człowieka,
uniżył samego siebie,
stając się posłusznym aż do śmierci –
i to śmierci krzyżowej."
                                                                                             Flp 2,5-8


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spacery

najbliższy meczet (albo budzik ok. 5.40 muezin zwołuje na modlitwę) prawie się udało ;) krowa jaka jest każdy widzi Tym razem kilka słów o m...